Zawsze chciałam spróbować tofu. No i stało się! Kupiłam w
sklepie niewielką paczuszkę tego specyfiku, nie będąc pewną tego co odkryję
w środku. Czytałam wcześniej, że tofu samo w sobie jest mdłe. Przyszłam
więc do domu i czym prędzej rozpakowałam to zawiniątko. Ułamałam niewielki
kawałek i faktycznie nie posiada żadnego konkretnego smaku, jest delikatne o
kremowej konsystencji. Postanowiłam więc nadać mu smak i oto co z tego wyszło…
Składniki:
- tofu 350g
- ok. 500 g warzyw nadających się do smażenia ( ja użyłam 2 marchewki, 1 marchew żółta, 100 gr fasolki mamut, brokuł)
- 2 zółtka
- 1 szkl mąki
- ½-3/4 szkl wody
- słodki sos chilli
- 200 g ryżu
- skórka z cytryny
- garść orzeszków ziemnych
- kilka listków kolendry
- ząbek czosnku
- 1cm imbiru
- 3 łyżki sosu sojowego jasnego
- ½ litra oleju
- sól
Przygotowanie:
Tofu kroję w średniej
wielkości kostkę, dodaje posiekany czosnek i, imbir oraz sos sojowy i odstawiam
na 2-3 godziny. Warzywa obieram i kroję w mniejsze kawałki, plasterki lub
słupki. Blanszuję w solonej wodzie ok. 3-5 min.
Z mąki, żółtek, szczypty soli i wody robię ciasto trochę bardziej gęste
niż na naleśniki. Rozgrzewam olej w woku.
Tofu zanurzam w cieście i wrzucam na tłuszcz
pojedynczo każdy kawałek aby ociekł z
nadmiaru ciasta. Nie można na raz smażyć zbyt dużej ilości aby składniki swobodnie pływały. Gdy tofu
usmaży się na złoty kolor. Wyciągam go
łyżka cedzakowa i odsączam na ręczniku papierowym. Następnie tak samo
postępuje z warzywami. Przeważnie składniki dzielę na 2 części czyli najpierw
smażę 1 część tofu i warzyw a potem drugą. Całość posypuję posiekanymi
orzechami i kolendra i podaję z słodkim sosem chilli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz