Przyznam się, że piękna karkówka którą widzicie na zdjęciu została zrobiona już dawno temu, ale jakoś zupełnie o niej zapomniałam. Dopiera teraz, przeglądając zdjęcia sobie o niej przypomniałam. A ponieważ sezon grillowy nieubłaganie zbliża się ku końcowi, stwierdziłam,że to ostatni dzwonek aby w tym roku podać ten przepis. Jest on banalnie prosty, więc może przekona wielbicieli paczkowanych karkówek grillowych do wypróbowania go. Jest prosty również dlatego, że taki powinien być przepis na danie z grilla. Bo przecież lepiej spędzić czas siedząc z rodziną i przyjaciółmi w dresie w ogródku niż uwijać się w kuchni.
sobota, 30 sierpnia 2014
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Turecka zupa z czerwonej soczewicy
Podobno
ludzie dzielą się na skowronki i sowy. Ale czy można być typem mieszanym?
Czy tylko ja mam tak, że nie lubię
wstawać rano tylko od poniedziałku do piątku? Mimo że budzik dzwoni i dzwoni a ja ustawiam
kolejne drzemki, moje oczy zupełnie nie mają siły się otworzyć. A kiedy już uda
mi się zwlec z łóżka to mimo, że chodzę to mam wrażenie że nadal śpię. Co więcej
wydaje mi się, że zaczynam się rozbudzać dopiero 30 minut po przyjściu do pracy
(ale o tym moja szefowa nie może się nigdy dowiedzieć!) W weekend natomiast, sama
się budzę wcześnie rano i nie mam ochoty marnować ani chwili wolnego weekendu
na leżenie w łóżku.
Mimo że poniedziałkowy poranek obudził
mnie pięknym słońcem, to kiedy otworzyłam okno poczułam lodowaty wiatr. I mimo, że założyłam kurtkę to zupełnie
przemarzłam. Po powrocie do domu miałam ochotę tylko na rozgrzewająca zupę. A
przecież jest dopiero sierpień.
sobota, 23 sierpnia 2014
Babeczki z malinami i białą czekoladą
Muffinki nauczyłam się piec kiedy
pracowałam w kawiarni. Wypiekałam je wtedy każdego ranka o 6.00 rano ( o zgrozo!
do dziś mam dreszcze kiedy sobie przypomnę pobudki o 4:30). Robiłam je hurtowo,
doszłam więc do perfekcji pod względem techniki. Ale co ważniejsze miałam
również okazję eksperymentować ze smakami. Codziennie piekłam nowe smaki i
codziennie przychodziły mi do głowy coraz to nowe pomysły. Do moich ulubionych
zawsze należeć będą te z malinami, ale także z jagodami i snickersem. Przepis jest
bardzo prosty a babeczki są pyszne i długo
pozostają świeże.
Dzisiejszy przepis dedykuję Gosi. Aby
mogła jeszcze raz upiec babeczki:)
środa, 20 sierpnia 2014
Pomidorowe curry z indykiem
Indie znajduję się w pierwszej
dziesiątce krajów, do których chciałabym pojechać. Kultura tego kraju jest tak
odmienna od naszej, że jestem pewna, że taką podróż pamięta się przez całe
życie. Kraj hinduizmu i buddyzmu, baśni z tysiąca i jednej nocy, filmów bollywood,
tańca brzucha, skarbów architektury i dywanów. Kraj smaków, kolorów i zapachów. Hmm rozmarzyłam się… Muszę zejść na
ziemię.
Ponieważ nie zapowiada się na razie abym odwiedziła
ten cudowny kraj, staram się przenieść choć jego cząstkę do domu. Jedną z najbardziej znanych potraw kuchni indyjskiej
jest curry czyli sos do maczania. Pomidorowe curry jest rewelacyjne i muszę
przyznać, że jestem nim zachwycona.
Etykiety:
chilli,
Dania główne,
Dania z kaszą lub ryżem,
imbir,
indyk,
Inspiracje azjatyckie,
kolendra,
kurkuma,
mleko kokosowe,
pomidory,
pomidory suszone
środa, 13 sierpnia 2014
Czekoladowe naleśniki z twarożkiem i jabłkami
Jabłka jednoznacznie kojarzą mi się z
dzieciństwem. Najczęściej dostawałam je razem z kanapką do szkoły. Choć można je dodać prawie do wszystkiego, ja
zawsze wspominam smak gorącego dżemu z jabłek, śliwek i borówek wyjadanego
drewnianą łyżką z wielkiego garnka. To był najlepszy dżem na świecie! I choć trzeba było się nachodzić aby zebrać
malutkie borówki. To już obieranie całej skrzynki jabłek szło o
wiele szybciej, bo robiłyśmy to we 4: mama, babcia, siostra i ja. A potem
biegłyśmy do dziadka żeby nakarmić króliki obierkami i ogryzkami.
Mam
nadzieję, że uda mi się zrobić w tym roku właśnie ten dżem. A na razie, słodki
smak jabłek z naleśnikiem.
wtorek, 12 sierpnia 2014
Smak Prowansji. Ratatouille
Wczorajsza burza była dla mnie totalnym
zaskoczenie. Nie wiem skąd i jak się wzięła, ale w ciągu minuty przemokłam do
suchej nitki. Zanim zdążyłam dobiec do przystanku, aby się schronić przed deszczem,
byłam cała mokra i ledwo udało mi się wcisnąć pod wiatę. Ludzie tłoczyli się
jak małe mróweczki. Takiej ulewy już dawno nie widziałam, a na pewno nie mokłam
na niej.
Pamiętam.
Jak w dzieciństwie po burzy, wszystkie
dzieciaki z okolicy wybiegały na ulice żeby się pobawić. A była nas całkiem
spora gromadka J Puszczaliśmy
wtedy statki z kory. I biegnąc wzdłuż ulicy i sprawdzaliśmy, który dopłynie
pierwszy do ogromnej kałuży na środku skrzyżowania.
Jak przejeżdżaliśmy rowerem przez tą
samą kałuże.
Jak wracałam do domu cała w błocie i
szczęśliwa. A mama wcale nie krzyczała, że jestem brudna, że ubranko zniszczone,
ani nawet że rower zmienił kolor z zielonego na brązowo-plamiasty.
I choć minęło już prawie 20 lat, to gdy
jadę do rodziców, po deszczu na skrzyżowaniu wciąż robi się wielka kałuża.
Tylko nikt już się w niej nie bawi.
Aby wyjść z tej nostalgii postanowiłam zjeść coś bardzo kolorowego, bardzo pysznego i bardzo szybkiego. Ratatuj!
Doskonały jako dodatek do dań głównych, jako samodzielne danie a także do makaronu, ryżu czy naleśników. Nie wahajcie się ani minuty. To jest pyszne:)
wtorek, 5 sierpnia 2014
Niezdecydowane bataty faszerowane
Bywam bardzo niezdecydowana i choć
strasznie nie lubię tej cechy charakteru, to chyba bardziej przeszkadza ona
innym, niż mi samej. Ale mogę powiedzieć, że to moje niezdecydowanie nie jest
znowu takie straszne-znam gorsze przypadki J Efektem mojego wczorajszego niezdecydowania, był obiad w dwóch
wersjach. Ponieważ nie mogłam wybrać która wersja podoba mi się bardziej obie bowiem
wydawały mi się wyjątkowo atrakcyjne. Wybierzcie sami, która bardziej Wam się podoba.
PS. Nie przerażajcie się czarnym kolorem- to suszone śliwki:)
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Calzone. Włoski pieróg z salami i mozzarellą
O mojej miłości, do różnej maści
pierogów, pewnie mówiłam już nie raz i pewnie jeszcze wiele razy to zrobię.
Także i wczoraj, nie mogłam się oprzeć pokusie ich zjedzenia. A ponieważ
calzone, robi się o wiele szybciej niż nasze tradycyjne pierogi. To mój wybór
padł właśnie na niego. Jedyną niedogodnością całej tej sytuacji była dodatkowa
wysoka temperatura z piekarnika. Mi jednak ona nie przeszkadzała, ponieważ w
tym czasie sączyłam sobie mrożona herbatę, siedząc na balkonie. Ech… żyć nie
umierać!;)
sobota, 2 sierpnia 2014
Pasta z suszonych pomidorów i sera żółtego
Upał daje mi się we znaki, szczególnie w nocy. I choć nie mogę się spać, bo ciągle jest mi zbyt gorąco, to i tak uwielbiam lato. Kiedy budzą mi promienie słońca, na niebie, na którym nie ma ani jednaj chmurki. Kiedy nie muszę się zastanawiać,czy brać dodatkowy sweter, albo parasol, bo krople deszczu przynoszą ukojenie rozgrzanemu ciału. I kiedy po deszczu powstaje tęcza.Kiedy skrzynki balkonowe uginają się pod ciężarem pelargonii i surfinii.A na każdym rogu stoją stragany wypełnione owocami i warzywami sezonowymi. Maliny na pachną tak, że nawet gdybym bardzo chciała nie jestem w stanie się im oprzeć i zawsze kupuję pudełeczko. A ludzie są bardziej uśmiechnięci. To lato.
Subskrybuj:
Posty (Atom)