Jako dziecko nie przepadałam za szarlotką. W przeciwieństwie do mojego taty, dla niego istniały tylko cztery ciasta: drożdżowe, makowiec, sernik i wspomniana szarlotka. Dziś za nią przepadam i choć nie jestem łasuchem to jest ciasto które robię najczęściej. Oczywiście ciągłe jęczenie mojego męża „Zrób szarlotkę”, „ Kiedy będzie szarlotka?”, nie ma z tym nic wspólnego…
Jeśli nie zjem kawałka od razu mogę się z nią pożegnać. Bo zanim się obejrzę zostaną po niej tylko okruszki. A czasem okruszków też już nie ma.
Proporcja na blaszkę 26 cm
Składniki na ciasto:
- 1 szkl cukru
- 1 kostka margaryny (margarynę rozpuścić i wystudzić, aby była letnia)
- 3 szkl mąki
- 1 cukier waniliowy
- 1 mały proszek do pieczenia
- 3 żółtka
Pozostałe składniki:
- 3 kg jabłek najlepiej szarej renety ale robiłam też z innymi i też jest smaczna. (Jeśli używam innych jabłek duszę je trochę dłużej gdyż zazwyczaj nie rozpadają się tak szybko)
- ½ - 2/3 szklanka cukru w zależności jakich jabłek użyjecie, im bardziej kwaśne tym więcej
- 1 łyżeczka cynamonu.
- 1 cukier waniliowy
- białka z 3 jajek
Składniki na ciasto dokładnie miksuję. Dzielę na dwie część( 1 część trochę większa) z każdej części lepię kulkę, wkładam do woreczka następnie do lodówki na 30- 60 minut lub na około 30 minut do zamrażarki (jeśli się śpieszę).
Jabłka obieram wydrążam gniazda nasienne i kroję na cienkie plasterki. Jedną część jabłek przekładam do rozgrzanego woka (jeśli jabłka są suche dolewam odrobinę wody aby się nie przypaliły. Jeśli są bardzo soczyste odlewam nadmiar wytworzonego z duszenia soku). Posypuję połową cukru, cukru waniliowego i cynamonu mieszam i duszę pod przykryciem 3-5 min aż jabłka zrobią się lekko przezroczyste ale nie będą się jeszcze rozpadać. Z drugą partią jabłek robię to samo. Wyjmuję ciasto z lodówki i ją większa część ścieram do blachy na tarce o dużych oczkach następnie wylepiam ciastem spód blachy. Wykładam jabłka. Białka ze szczyptą soli miksuję na sztywną pianę i nakładam na jabłka. Pozostałe ciasto ścieram na wierzch szarlotki. Piekę na złoty kolor ok. 1 godziny w piekarniku z termoobiegiem nagrzanym do 180 stopni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz