Nie wiem co takiego mają w sobie naleśniki, że tak je lubię.
Od dziecka je uwielbiałam, a moja mama spędzała mnóstwo czasu nad patelnią, bo
ja jadłam bardzo cieniutkie, najlepiej z serem albo dżemem. Mogłam je jeść
prawie codziennie. Z czasem polubiłam inne farsze, również wytrawne. I do dziś jadam
je przynajmniej raz w tygodniu. Tym razem wykorzystałam je w inny sposób. Na pomysł ten wpadłam z czystego lenistwa.
Tylko dlatego, że nie chciało mi się zagniatać kruchego ciasta. Więc jako spód
wykorzystałam naleśniki, a z reszty ciasta miałam przy okazji deser.
wtorek, 30 września 2014
sobota, 27 września 2014
Cebularze
Tradycyjny cebularz jest daniem z kuchni żydowskiej i wywodzi się z terenów Lubelszczyzny. A ja pochodzę z pogranicza Lubelszczyzny więc
to danie jest mi bardzo dobrze znane. Przyznaję jednak, że nie od początku
wzbudził on moje zainteresowanie. Stało się to z czasem. A konkretnie z czasem
kiedy poznałam mojego męża. To on mnie do nich przekonał i nie żałuję! Do tego
stopnia, że piekę je teraz w domu.
piątek, 26 września 2014
Pappardelle z dynią i kozim serem
Kiedy nie ma czasu, ani chęci, na
przesiadywanie w kuchni, a w brzuchu burczy tak głośno, że zastanawiasz się czy
pasażerowie z autobusu to słyszą. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest obiad, który będzie
gotowy w 20 minut. A najprostszym sposobem na taki obiad jest makaron z
sezonowymi warzywami. Zanim wiec wsiadłam do autobusu, zajrzałam na bazarek, w
poszukiwaniu inspiracji. I kiedy tylko przekroczyłam jego próg, wiedziałam z
czym będzie dzisiejsza pasta. Dynia!
czwartek, 18 września 2014
Orientalny kurczak z czerwoną kapustą
Wrzesień rozpieszcza nas pogodą. Pozwala to na korzystanie w pełni na ostatnich, ciepłych dni w tym roku. Odkładam więc na bok, wszystkie obowiązki, które wymagają ode mnie siedzenia w
czterech ścianach. Będzie jeszcze na nie czas kiedy przyjdzie deszcz.
Chwila w parku z książką potrafi wiele zdziałać. Zwłaszcza wtedy kiedy grzeją promienie słońca. Nie ma chwili do stracenia. Korzystajmy więc!
wtorek, 16 września 2014
Makaronowa tarta ze szpinakiem i suszonymi pomidorami
Dzisiejszy
przepis na tarte podpatrzyłam w programie „Ugotowani”. Choć oglądam
mnóstwo programów kulinarnych, to jeszcze nigdy nie wykorzystałam żadnego
przepisu. Aż do dziś. Nie wiem czy to za sprawą zalegającego w lodówce od
kilku dni szpinaku. Czy może przez zachwyty uczestników
programu. Postanowiłam wypróbować przepis. Zmieniłam go jednak troszkę pod
mój smak. Dodatkowo zapiekłam wcześniej spód makaronowy z obawy że masa
śmietanowa wypłynie. Wyszło całkiem niezłe. Z pewnością zrobię ją jeszcze
raz.
Etykiety:
cebula,
Dania wegetariańskie,
Dania z makaronem,
jajka,
makaron,
mozzarella,
pomidory suszone,
słonecznik,
szpinak,
śmietana,
Wytrawne wypieki
piątek, 12 września 2014
Pizza z fetą na dwa sposoby
Nie da się ukryć, że mam słabość do kuchni włoskiej, uwielbiam wszystkie makarony,sery i bazylię. Ale chyba najbardziej uwielbiam pizzę. Muszę ją zjeść przynajmniej raz w miesiącu. A ponieważ jest ona bardzo prosta i szybka w przygotowaniu, kiedy tylko najdzie mnie ochota zagniatam ciasto. Kiedy rośnie sobie spokojnie pod kołdrą w sypialni, ja zastanawiam się z czym ją dziś robić. Ponieważ pojawiła się rozbieżność miedzy gustem moim a męża, postanowiłam zrobić dwie wersje, które łączy motyw greckiego sera-fety. Było pysznie.


wtorek, 9 września 2014
Pomarańczowo-rozmarynowe udka z kurczaka z pieczonymi warzywami
W sobotę udało mi się wybrać na długi spacer po Warszawie.
Bardzo lubię takie chwilę, kiedy mogę iść przed siebie i nie patrzeć na
zegarek. Dopiero wtedy zauważam piękno
tego miasta. Widzę miejsca. których dotąd nie widziałam mimo, że przechodziłam
tamtędy już kilka razy. To wszystko przez pośpiech, który jest nieodłącznie związany z życiem w
tym mieście.
W tym tygodniu
odkryłam piękny park o istnieniu którego nie miałam pojęcia. Jest tak blisko mojego mieszkania, że już
wiem ze następny spacer będzie właśnie tam. Zachwyciły mnie uroczy strumyczek i
wodospad który prowadzi do małego jeziorka .
Na jeziorku tym pływały kaczki, a na jego brzegu siedziała starsza pani i karmiła je chlebem. Nie ma tu tłumów
turystów i naprawdę można się oderwać od
zgiełku miasta.
sobota, 6 września 2014
Cannelloni z brokułami i mozzarellą
Podczas ostatniej wizyty u moich rodziców, miałam okazję wybrać się na spacer ,po moim rodzinnym mieście. Zadziwia mnie to, jak wiele się zmieniło odkąd wyjechałam na studia. Sklep do którego zachodziłam po szkole na „ oranżadę na miejscu” (za chyba 4 tysiące i lizaka za tysiąc) już od jakiegoś czasu jest zamknięty. Nawet ścieżka „na skróty” do szkoły nie jest już taka wydeptana. Szkoła i teren wokół niej są odnowione. Alejka w parku została wyłożona kostką brukową. Wszystko jest takie inne, nowe, ładne. Niewiele już ma wspólnego z moimi wspomnieniami. Nawet mijane po drodze osoby są dla mnie obce. To już następne roczniki młodzieży których nawet nie kojarzę z widzenia. To mi przypomina upływający czas. Choć mi się ciągle wydaję jakby to było wczoraj.
piątek, 5 września 2014
Krem z pieczonych pomidorów
Odkąd skończyłam szkołę średnią , nie mogę już liczyć na
dwumiesięczne wakacje. W związku z ty co roku kiedy zbliża się wiosna planuję
jak najlepiej wykorzystać ciepłe dni.
Wyobrażam sobie jak w promieniach letniego słońca będę chodziła na
długie spacery przy brzegu rzeki, jak będę jeździła na rowerze, a siedząc na ławce w parku będę przyglądała się
kwitnącym kwiatom. Wyobrażam sobie jak razem z koleżankami w jakimś zacisznym
ogródku kawiarnianym, sączymy lemoniadę. Potem nagle z marzeń wyrywa mnie wrzesień. A ja się zastanawiam jak to
możliwe że, ten cudowny czas miął tak szybko, że nie zdążyłam nacieszyć się
słońcem. Jesień zbliża się wielkimi
krokami. Powietrze mimo słońca jest już mroźne a wieczory nie zachęcają do
długich spacerów. Lato jest zdecydowanie
za krótkie!
środa, 3 września 2014
Zapiekanka z bakłażanem i papryką
Czasem mam taki dzień, że nic mi się nie chce. Wracam po pracy do
domu ściągam buty, siadam na kanapie i
siedzę. I choć jestem potwornie głodna, to nie mam najmniejszej ochoty wstać, aby
zacząć szykować obiad. Mija tak minuta za minutą a ja robie się coraz bardziej
głodna. Wtedy pojawia się myśl: A może coś zamówić, jakąś pizze? Nie! Szepcze
rozsądek. Jadłaś pizze 3 dni temu. A do tego są godziny szczytu,
zanim dojedzie będzie zimna i gumiasta. Ńo dobra, chyba jednak coś ugotuję.
Ale co? Wyjście po zakupy nie wchodzi w grę. Jestem więc skazana na zawartość
mojej lodówki.Ta okazała się wystarczająca na prostą i szybką zapiekankę. Bez
zbędnych kombinacji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)