Wielbicielem tych niepozornych
naleśników jest mój mąż. Uwielbia je w tradycyjnej wersji z syropem klonowym.
Dla mnie jednak są one zbyt słodkie, dlatego lubię je właśnie w takiej owocowej
wersji. Minuta osiem i gotowe. Delikatne, puszyste, lekkie jak piórko ale bardzo sycące.
Składniki:
1 ½
szklanki mąki pszennej
1 ½ szklanki mleka
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka roztopionego i przestudzonego mała
szczypta soli
2 jaja
Dodatkowo:
jogurt grecki
miód
sezonowe owoce
Wszystkie składniki miksuję na gładką masę
i odstawiam na 30 min. Smażę na patelni do naleśników. Kiedy jest już
mocno rozgrzana łyżka wazowa wylewam małe placuszki. Mieszczą mi się 4 na raz.
Kiedy naleśniczki są całe w bąbelkach przekręcam je na drugą stronę i smażę
maksymalnie minutę. Po czym ściągam i układam w stosik. Polewam jogurtem
wymieszanym z miodem i posypuję owocami.
Męża siostra zaś jest miłośniczką wersji owocowej :) przepychota!
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zrobię od razu potrójną albo poczwórną porcję:)
OdpowiedzUsuńJestem za :) nie będziesz wtedy musiała kilka razy dorabiać ciasta dla łakomczuchów :D
OdpowiedzUsuń